Umarła Sawa, niech żyje L’avanti
W miejscu, gdzie mieści się dzisiejsze L’avanti jeszcze na początku tego roku funkcjonowała Sawa. Lokal specjalizował się w owocach morza, szczególnie w ośmiornicy, która gościła w menu aż 11 razy w różnych wersjach. Menu było ciekawe, przemyślane, ale i ukierunkowane głównie na owoce morza. Aż do momentu, gdy Facebook obwieścił czerwoną czcionką na profilu lokalu “zamknięte na stałe”. Z popiołów Sawy narodziło się L’avanti. Sama nazwa, który oznacza dosłownie “kolejny”, “następny”, sugeruje, że lokal z dawną złotowłosą syreną nic wspólnego. Widać to nie tylko w nowym wystroju, ale także w menu.
W karcie L’avanti gości przedziwne pomieszanie kuchni polskiej, włoskiej i śródziemnomorskiej. A oprócz tego, funkcjonuje tu cocktailbar. W większości przypadków takie połączenia radziliśmy wam omijać szerokim łukiem, ale "Następny" z Grzybowskiej jest chlubnym wyjątkiem.
- Jeśli spojrzymy przez palce na egzotyczny charakter łączenia pizzy z tatarem, L’avanti zaoferuje nam solidną kuchnię zarówno pod drinka, jak i po prostu na wieczorny głód. - To jest ryzykowne, ale dzięki temu, że nasze menu jest bardzo skrócone, możemy bazować na produktach świeżych, od regionalnych dostawców. Nie mamy przepychu tych dań, zaledwie po parę pozycji kuchni śródziemnomorskiej, kilka pozycji z kuchni polskiej, kilka z włoskiej - mówi menedżer, Adam Kobrzak.
Tatar przed pizzą
W praktyce połączenia te oznaczają, że przez menu przewijają się polskie smaki, wyraźnie akcentując nadwiślańskie pochodzenie tego miejsca. Jest więc tatar - w kontraście do włoskiego carpaccio, są także poliki wołowe trochę dopełniając ofertę steku. A do tego kilka pozycji mączno-makaronowych, zupełnie bez mięsa. Z ciekawych akcentów: ser koryciński i wiżajn łączą się tu z oliwkami. Szkoda, że kawałki są trochę zbyt duże, zbyt nieskładnie ułożone na talerzu, przez co nieco psują ogólne wrażenie. To jednak wciąż para warta rozważenia, szczególnie w charakterze dodatku do wina, piwa czy drinka. W karcie z dodatkami sezonowymi znaleźliśmy też bób obficie oprószony pietruszką i polany masłem. Połączenie ciekawe, odważne, rzadko spotykane w menu, choć niestety trochę mdłe i bez wyrazu.
Coś dla każdego
Problemem jest także spontaniczne ułożenie poszczególnych elementów na talerzu, ale wbrew potocznym twierdzeniom, gdyby ludzie jedli oczami żołądek byłby im do niczego nie potrzeby. A test żołądka L’avanti zdaje bez problemu. Skończmy więc z narzekaniem i przejdźmy do tego, co nam się podobało. Po pierwsze, ciekawa opcja lunchowa. Po drugie, dobra pizza z zaskakującymi połączeniami smaku. Oczywiście znajdziemy w Warszawie miejsca, gdzie włoski placek smakuje lepiej, ale nie każdy podaje do niego autorskie koktajle. Batat na pizzy, choć brzmi egzotycznie, sprawdza się bardzo fajnie. Lokal posiada także wybór pozycji dla osób na diecie roślinnej i to również bardzo się nam podoba - ile przyjaźni zniszczyły bowiem kłótnie o to, czy jemy sałatkę czy burgera? No i nie zapominajmy o fantastycznym “czekadełku”, amuse-bouche w postaci świeżo przygotowanej foccaci z oliwą. Zadziała dobre nawet z tatarem i wcale nie trzeba nazywać tego połączenia kuchnią fusion.
Oprócz tego, tuż na wyciągnięcie ręki mamy też bogato wyposażony i ciekawie urządzony bar ze sporą ofertą lekkich cocktail dla kobiet. Są pozycje na prosecco, jest też spory wybór wina dla tych, którzy nie przepadają za drinkami. Tu trudno nam dokonać rekomendacji, bowiem niczego nie próbowaliśmy, ale z pewnością warto dać szansę, bo na wiedzy szefa baru, Marcina Szczepaniaka nie powinniśmy się zawieść. Kuchnia, choć ma swoje wzloty i upadki, potrafi miło zaskoczyć, nawet mimo niedociągnięć. I miejmy nadzieje, że z czasem będzie ich coraz mniej.
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?