Dla mnie kawałek stolicy Francji przeniesiony do Warszawy to położona na ulicy Chłodnej restauracja La Maison. Ta francuska nazwa oznacza dom. Ciepły klimat, który panuje w środku, nawiązuje właśnie do domu w tradycyjnym stylu francuskim. Część kawiarniana lokalu stanowi swego rodzaju werandę - duże okna wpuszczające do środka światło słoneczne, jasne kolory, delikatne zasłony i poduszki oraz falbaniaste okrycia krzeseł, swoim klimatem przenoszą gości do Francji. Można tu delektować się smakiem lodów, ciastek i słynnych francuskich makaroników. Strefa restauracyjna jest znacznie bardziej współczesna i kolorowa. Uwagę przyciąga bar z białej cegły z wysokimi stołkami, gdzie można spróbować francuskich win oraz innych alkoholi. Szczególnie przypadła mi do gustu otwarta kuchnia pozwalająca gościom oglądać pracę kucharzy. Sufity w tej części zdobią kolorowe deski, a na ścianach można podziwiać malunki przywodzące na myśl francuską prowincję. Klienci mogą zasiąść na miękkich siedziskach lub jednym z wielkich foteli przy stole socjalnym. To rozwiązanie znane mi, rodem z francuskich lokali, które ma na celu socjalizację i zbliżenie do siebie gości. Dodatkową część restauracji, stanowi osadzona wśród zieleni letnia altana. Delikatne zasłony, donice z kwiatami, subtelne oświetlenie oraz otoczenie drzew tworzą kameralny klimat. Zawsze gdy zatęsknię za Paryżem, czy Francją jako taką wybieram się po jej namiastkę do La Maison.